W rzeczywistości, w tym bardziej obiektywnym świecie – ani kobiety, ani mężczyźni. Często jednak mężczyźni potrafią narzekać na kobiety, że chcą ich wykorzystać (np. jako źródło finansowe) lub mogą odczuwać, że chcą zniszczyć im życie, taka nieufność. Kobiety z kolei mogą narzekać na mężczyzn, że dopuszczają się do licznych nadużyć, są agresywni w stosunku do nich lub chodzi im tylko seks i są nieodpowiedzialni. Jak zawsze, obie strony zawsze mogą mieć powody, by narzekać.
Skargi te są kwestią bardzo indywidualną, czy też osobistą, która najczęściej wynika z naszych doświadczeń, np. w okresie dorastania, gdy zostaniemy źle potraktowani, zwykle nie raz, przez płeć przeciwną, pewnego rodzaju traumy. Często pewien sposób myślenia może zostać dodatkowo umocniony poprzez przebywanie w towarzystwie ludzi, którzy myślą podobnie (np. w wyniku ich podobnych doświadczeń). Niekoniecznie muszą być to osoby przebywające w naszym otoczeniu. Może to dotyczyć także ludzie, którzy tworzą w internecie lub innych mediach treści na ten temat – np. w podcastach czy YouTube. Trzeba bardzo uważać na takie osoby lub treści i łapać się, ponieważ możemy w nie łatwo wsiąknąć i sami rozprzestrzeniać szkodliwe przekonania, niczym wirusy.
Dlaczego tak się dzieje, że wpadamy taki ciąg? Ponieważ ogółem, nasz umysł ma tendencję do szukania potwierdzenia swoich tez, więc chętnie będzie, niejako z automatu i podświadomie, sięgał po informacje, które zgadzają się z jego przekonaniami. Odruchowo zignoruje natomiast sygnały, które podważają te przekonania (np. to, że mężczyźni to dobrzy ludzie). Ta cecha uwidacznia się nie tylko w relacjach damsko-męskich, ale ogólem w naszym życiu. Nierzadko nawet profesjonaliści, jak choćby ludzie zajmujący się prognozowaniem zmian w gospodarce, też wpadają w tą pułapkę (nawet jeśli mają wiedzę na ten temat). To bardzo ludzka cecha. Może się nawet zdarzyć, że sami będziemy prowokować sytuacje, które dadzą nam okazję do potwierdzenia swoich przekonań.
Jeśli by odsunąć nasze doświadczenia i uprzedzenia na bok i spróbować podejść neutralnie do świata, to większość ludzi ma dobre intencje. Fakt, nie zawsze ich dobre intencje mogą zostać pozytywnie odebrane przez otoczenie, jednak chcą dobrze. Istnieją także oczywiście osoby o złych intencjach – tak było, jest i będzie. Nie chodzi o to, aby ignorować ten fakt.
Przychodzi mi na myśl jeszcze jedna pułapka. Jeżeli jesteśmy dobrymi ludźmi i generalnie chcemy dobrze dla innych, to może się nie tak rzadko zdarzyć, że ktoś to wykorzysta i nas skrzywdzi. Z dużym prawdopodobieństwem pozostawi to w nas rany i możemy mieć uraz do płci przeciwnej lub ogółem ludzi. Szczególnie, jeżeli takie sytuacje będą się powtarzać lub takie przekonanie, że ludzie są źli będzie się w nas umacniać za sprawą wcześniej opisanych czynników. Finalnie, sami możemy stać się… tzw. „złymi ludźmi”. Dlaczego? Skoro przekonanie, że inny są źli, jest w nas takie silnie zakorzenione, to może ono doprowadzić do tego, że nie ma sensu być dobrym i możemy zachowywać się w taki sam sposób jak ci, co nas krzywdzili. Skoro cały świat taki jest to po co być innym? Sytuacja nie jest taka prosta, bo bardzo trudno może być wyrwać się z takich myśli. Często jest to duży ból wewnętrzny, takie wrażenie, że świat jest niebezpiecznym miejscem i trzeba walczyć na wszelkie dostępne sposoby, bez jakichś moralnych reguł. Takie osoby mogą być zamknięte i nie wierzyć w to, że nie muszą takie być. Podświadome przekonanie jest bardzo silne i połączone z tym całym bólem, który jest prawdziwy – nie urojony. Uważam, że osoby zmagające się z takimi problemami nie otrzymują odpowiedniej pomocy, empatii, miłości.
Naprawdę warto jest przypominać sobie co jakiś czas o tendencjach naszego umysłu wspomnianych w tym wpisie. Nie daje to gwarancji, że nie zostaniemy zranieni i nie na tym też polega życie, ból też jest jego częścią. Pozwoli to jednak zachować większą świadomość, spokój ducha, bardziej pozytywne myślenie, a może i wiarę w ludzkość. 🙂
Dodaj komentarz