Witam wszystkich czytelników! Dzisiaj będzie krótko, lecz istotnie. Otóż, zauważyłem, że często dosyć śmiale i promujemy nasze przekonania czy „racje”, które usłyszeliśmy od kogoś. Często bezgranicznie w nie wierzymy, nawet jeśli mogą okazywać się błędne lub szkodliwe dla nas i naszego otoczenia.
Przykładowo, rodzic może wierzyć, że aby dobrze wychować dziecko musi być wobec niego surowy i że dziecko powinno go zawsze słuchać. Może nawet część czytelników ma takie zdanie? Ja uważam, że to jest szkodliwe. Choćby dlatego, że uczy to dziecko, że nie może kwestionować zdania autorytetów i ma być posłuszne nawet, jeżeli jest to na jego szkodę, przez co może mieć spore trudności w dorosłym życiu.
Błędnych przekonań możemy mieć sporo – najzwyczajniej w świecie mamy prawo się mylić, bo jesteśmy ludźmi. Świat jest skomplikowany i trudno mieć na wszystkie tematy wiedzę, a nawet najmądrzejsi się mylą (i pewnie zdają sobie z tego sprawę).
Często nie chcemy tego sami przed sobą przyznać, bo chcemy się chronić. Nie chcemy pokazywać, że mogliśmy gdzieś popełnić błąd, bo obawiamy się, że będziemy postrzegani jako ktoś gorszy, głupszy. Warto jednak rozważyć, czy umiejętność zmiany zdania, jeżeli dotychczasowe nie miało zbyt wiele wspólnego z prawdą, nie jest swego rodzaju aktem oświecenia?
W dosyć prosty sposób można sprawdzić, czy jesteśmy otwarci na zmianę zdania, czy potrafimy wyjść z błędu. Zadajmy sobie jedno pytanie:
Kiedy ostatnio się myliłem?
Pewnie nie tylko ja tak mam, ale gdy zadaję sobie w głowie to pytanie, mam pustkę. Musiałbym się naprawdę dłużej zastanowić, a i wtedy nie wiem czy łatwiej byłoby mi coś znaleźć. To też jakaś lekcja dla mnie. Myślę też, że docelowo nie chodzi tutaj o jakieś proste błędy – w stylu „za późno wyszedłem z domu przez co uciekł mi pociąg”. Aczkolwiek, warto też od tego zacząć, bo myśli że cały świat sprzeciwił się przeciwko nam, podczas gdy my coś źle zrobiliśmy, to u co po niektórych nie jest rzadkość (wliczając w to mnie, głównie moją wersję sprzed paru lat).
W tym tym pytaniu nie chodzi też o to, aby w jakiś sposób zadręczać się swoimi porażkami itp. To jest taki test na otwartość i odrobinę zdrowej samokrytyki. Idealnie byłoby móc spojrzeć na wszystkie swoje przekonania z dystansu jak na rzeczy i ocenić, czy pomagają nam w życiu czy nie.
Dzięki za uwagę, na dzisiaj to wszystko. 🙂
Dodaj komentarz