Jak często bywa, że smucimy się zupełnie bez powodu? To uczucie, gdy wszystko dookoła traci kolory i gdy sens istnienia rozpływa się. Wszystko co robimy wydaje się iść pod górkę zamiast naturalnie i płynnie. Czuć jakiś wewnętrzny opór.
Dzisiaj po pracy spędziłem około pół godziny ze sobą na świeżym powietrzu, w ciszy. I wszystko było w porządku. Zwolniłem, poczułem spokój. Jednak dziwna rzecz zaczęła dziać się, gdy wracałem. Poczułem pewien smutek. I nie jestem pewien, czy nie jest to spowodowane tym, że nie podszedłem do dziewczyny, która wydawała mi się znajoma. Być może rezygnacja z czegoś, co chciałbym zrobić spowodowała ten stan. Jednak nie jest to pewne.
Pozwoliłem sobie być smutny, choć jednocześnie zastanawiam się, czy to jest konieczne. Czy nie można zawsze być zadowolonym. Tylko, gdyby tak było, jak rozróżnialibyśmy stan szczęścia, gdyby nie było smutku? Patrząc na to z tej perspektywy, smutek wydaje się nierozerwalną częścią naszego życia. Często próbujemy go tłumić jedzeniem, ludźmi, alkoholem, muzyką i innymi podobnymi środkami pozwalającymi nam zapomnieć. I czasem nam to się udaje, ale efekty zwykle są krótkotrwałe.
Z drugiej strony, co jeśli często się smucimy? Dużo częściej niż czujemy zadowolenie? Wydaje mi się, że część z nas ma taką naturę, osobowość, może genetykę. Innym powodem może być życie nie tak, jak byśmy tego pragnęli. Ilu z nas wie czego tak naprawdę pragnie, a już szczególnie w stanie smutku?
Poszukiwanie sensu naszego istnienia to długa droga, ale warta wysiłku. Dla mnie to obecnie wydaje się jeszcze takie niejasne i sam często mam wrażenie, że nie wiem, po co jestem na tym świecie. Można by używać tutaj stwierdzeń typu, że po to, aby odbyć jakąś lekcję lub aby pomagać innym i tym podobne, jednak taka odpowiedź nie zadowala mnie w pełni. Wierzę, że każdy z nas ma swoją unikalną drogę i jest w pewnym sensie niepowtarzalny.
A co ze smutkiem? Niech pozostanie z nami. Nie musimy go tłumić. On jest częścią nas. I kto wie, może kiedyś czegoś się od niego nauczymy.
Dodaj komentarz