pięść

Agresja, źródło energii

Dzisiaj przyszedł mi do głowy ten temat na wpis po tym, jaka sytuacja mnie spotkała. W dużym skrócie, bo nie jest tutaj istotne, co konkretnie się stało, a samo zjawisko i jego skutki. Miałem taką sytuację, że ktoś rzucał się do mnie, był nastawiony w stosunku do mnie agresywnie, choć nie stosował przemocy fizycznej, lecz słowną. Nie było to nic poważnego, do niczego nie doszło. Ja sam nie dałem się sprowokować i całe zdarzenie trwało krótko. Byłem spokojnie nastawiony do tej osoby i zachęcałem do tego, żeby się uspokoiła, więc może dlatego też dobrze się skończyło. Później nawet jej współczułem, że musi mieć trudne życie, gdy prosta sytuacja powoduje, że ma taki wybuch złości.

Mimo iż nie byłem agresywny w stosunku do tamtej osoby w trakcie tego zdarzenia, to jednak ta sytuacja wracała do mnie przez resztę dnia i czasem właśnie żałowałem, że pozostawałem taki spokojny i naprawdę miałem ochotę zrobić tej osobie krzywdę, wręcz czułem tą taką energię i chęć działania. To nie jest pierwsza taka sytuacja. Zazwyczaj tak się zdarzało, gdy w analogicznych sytuacjach olewałem czyjeś złe zachowanie. Inna taka sytuacja miała miejsce, gdy w technikum na lekcji naśmiewali się z jednego kolegi. Też wtedy byłem bardzo wkurzony, lecz nic z tym nie zrobiłem. Tego typu sytuacje, jak je czasem wspominam, wywołują we mnie silny przepływ emocji i energii. O tym drugim jeszcze wspomnę.

Pewnie najprostszych wyjaśnieniem tych zdarzeń byłoby to, że miałem w sobie złość, której nie wyraziłem i potrzebuję od czasu do czasu się wyładować. Inne pytanie, czy może w czasie takich zdarzeń nie powinienem być bardziej aktywny niż bierny? Nie chodzi oczywiście o to, aby stosować przemoc, ale bardziej bronić siebie lub osób, które tego potrzebują, nawet słownie czy poprzez ton swojego głosu.

Wracając do tej energii, to była naprawdę silna. Co prawda, energia wyzwolona z „negatywnego” źródła, lecz czułem dużą moc sprawczą, ożywienie. Niczym wulkan, który wybucha i może zniszczyć wszystko dookoła siebie, bądź… No właśnie. Tą energię udało mi się też spożytkować w pozytywny sposób. Byłem w stanie w krótszym czasie zrobić to co zaplanowałem, miałem bardziej trzeźwy umysł, działałem szybciej, konkretniej i… agresywniej.

Agresja ogółem często kojarzy nam się źle. Często, szczególnie jeżeli chodzi o mężczyzn, kojarzona jest na przykład ze stosowaniem przemocy wobec żony czy innych członków rodziny. Oczywistym jest, że nie pochwalam takich zachowań – zarówno ze strony mężczyzn jak i kobiet. Tylko chciałbym spojrzeć na jej inny aspekt.

Sama agresja ma naprawdę spory ładunek energetyczny. Wydaje mi się, że gdy ma się nad nią kontrolę, to może być pożyteczna. Zresztą, sporo osób znajduje w sobie siłę, gdy widzi choćby niesprawiedliwość na świecie lub buntuje się przeciw komuś. Przy czym, tutaj nie chodzi o sam bunt, a bardziej o taką energię, potrzebę rozładowania się. I właśnie można się rozładować destrukcyjnie lub bardziej konstruktywnie.

Gdy czułem takie przepływy agresji, nie potępiałem się. Zdarzało mi się w przeszłości sporo razy tak robić, bo myślałem, że to nie jest właściwe, że tak czuję. To pewnie też powodowało, że nie mogłem tego wyrazić w żaden sposób, co tylko sprawiało, że narastała we mnie przez długi okres czasu. Na tego typu trudne odczucia też trzeba dać sobie przestrzeń i pozwolić im być, ale w kontrolowanych warunkach, bez wyrażania jej na innych.

Za tą niespodziewaną sytuację i okazję do spotkania się częścią mnie, której zwykle nie widzę na co dzień, jestem też wdzięczny. Tymczasem, w tym wpisie to już wszystko. Życzę wszystkim więcej akceptacji siebie, także tych stron, które najczęściej pozostają w cieniu i nie chcemy na nie patrzeć. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *